https://www.siepomaga.pl/kacper-teszner
ZBIÓRKA NA CELOperacja i leczenie guza mózgu w Nationwide Children’s Hospital
Kacper Teszner, 10 lat
Włocławek, kujawsko-pomorskie
Nowotwór złośliwy szyszynki – rozrodczak
Rozpoczęcie: 24 Lipca 2020
Zakończenie: 13 Sierpnia 2020
Potrzebujemy cudu i błagamy Was o niego… Mamy TYLKO TRZY TYGODNIE na uzbieranie kosmicznej kwoty, by ratować życie naszego synka. Prawie 4 miliony złotych i wylot do USA – to jedyna nadzieja, tylko w ten sposób możemy ocalić Kacperka!
W Polsce lekarze powiedzieli nam wprost – w przypadku tak zaawansowanej choroby nigdy nie udało się uratować żadnego pacjenta. Wszyscy zmarli… Zegar tyka. Najpóźniej w połowie sierpnia Kacper powinien znaleźć się w szpitalu Nationwide Children’s Hospital w Ohio. Amerykańscy lekarze widzą szanse wyleczenia! Przeprowadzą u Kacperka intensywną chemioterapię i trzy autologiczne przeszczepy szpiku. To jedyna szansa na to, żeby go uratować. W Polsce czeka tylko śmierć…
Choroba sprawiła, że Kacpra dzieciństwo bezpowrotnie minęło. Choć ma 10 lat, w jego oczach jest świadomość, której każdy rodzic chciałby oszczędzić swojemu dziecku. Po każdej złej informacji nasz synek dzielnie podnosi głowę i staje do dalszej walki, z pokorą. Nie tak powinno być… Kacperek powinien bawić się, biegać po podwórku, mieć cudowne wakacje, a nie walczyć o życie na onkologicznym ringu…
Historia choroby Kacperka zaczęła się dwa lata temu. Na początku przyszły bóle głowy, do których dołączyły wymioty. Doszło podwójne widzenie, pojechaliśmy do szpitala. Lekarze na początek bagatelizowali objawy. Gdy w końcu zdecydowali się na rezonans magnetyczny, byliśmy przerażeni – w głowie rośnie guz, jest też ostre wodogłowie. Wtedy zaczął się wyścig o życie…
Helikopter do Warszawy – nasz dzielny synek musiał lecieć sam. My w tym czasie pędziliśmy na złamanie karku samochodem. W Centrum Zdrowia Dziecka Kacperek przeszedł operację zatrzymania wodogłowia i pobrania próbek guza. Po tygodniu przyszły wyniki. Guzem, z którym przyszło walczyć Kacperkowi była germinoma. Usłyszeliśmy, że w tej sytuacji, to jak wygrana w totolotka. Że to najlepsze co mogło nam się przytrafić, bo guz łatwo poddaje się leczeniu i nie wraca. Lekarze uspokajali, że po leczeniu wszystko będzie dobrze i wkrótce zapomnimy o koszmarze.
Po czterech miesiącach leczenie zostało uznane za zakończone, a Kacperek zaczął wracać do normalności. Myśleliśmy – otarł się o śmierć, ale zwyciężył. Zobaczyliśmy, jak kruche może być życie, dlatego uznaliśmy wtedy, że z niczym nie powinniśmy już nigdy więcej czekać.
Kacper był szczęśliwy i spragniony nowych doświadczeń. Tak, jakby czuł, że choroba nie dała mu długiej przerwy… Półtora roku później znów zaczęło się dziać coś niepokojącego. Synkowi zaczęło “uciekać” oko. Tak samo choroba zaczęła się wcześniej… Mimo wszystko onkolodzy uspokajali – przecież ten guz nie daje nawrotów, może to efekt leczenia. My jednak baliśmy się coraz bardziej. W końcu wymusiliśmy badanie rezonansem.
Świat się zawalił 6 czerwca. Kacperek przeszedł kolejny kontrolny rezonans. Jego wynik nie pozostawiał żadnych wątpliwości. Choroba wróciła i to w bardzo agresywnej postaci. Lekarze byli w szoku. Mówili, że to nie miało prawa się wydarzyć. A jednak u naszego synka się wydarzyło i to od razu w tak zaawansowany sposób. Usłyszeliśmy, że jest źle… Bardzo źle… Zostaliśmy natychmiast wezwani do szpitala.
Kacperek wrócił na onkologię, do koszmaru walki o życie. Każda kolejna wiadomość była coraz gorsza. Guz dał przerzuty nie tylko w główce, ale i wzdłuż całego kręgosłupa. Lekarze powiedzieli, że to jest ekstremalnie rzadka sytuacja. Przyznali, że dotychczas leczenie pacjentów z przerzutami do kręgosłupa się nie powiodło…
Nie mogliśmy bezradnie czekać, patrząc, jak nasze dziecko umiera. Na własną rękę wysłaliśmy wycinek guza do zbadania w niemieckiej klinice specjalizującej się w molekularnych i genetycznych analizach guzów mózgu. Specjaliści z Bonn potwierdzili, że Kacperek walczy z germinomą, ale jednocześnie pokazali, że jego guz należy do wąskiej i bardzo rzadkiej grupy o podwyższonym ryzyku wznowy. A my o tym nic wcześniej nie wiedzieliśmy…
W tym czasie lekarze w Polsce podali Kacprowi chemię. Cierpi, ale znosi to z pokorą. Chemioterapia niszczy organizm naszego synka… Kacper jest z tym wszystkim pogodzony, ale ja widzę w tym bezsilność i rezygnację. Boję się, że zabraknie mu siły do walki… Nie możemy na to pozwolić!
Po kilku tygodniach gorączkowych poszukiwań i konsultacji pojawiło się światełko w tunelu. Profesor Finlay z Columbus w USA zaproponował nowatorską metodę leczenia. Chemioterapię połączoną z cyklem autoprzeszczepów szpiku. Dokładnie przeanalizował przypadek Kacperka i całą jego dokumentację medyczną. Uznał, że widzi bardzo duże szanse na ocalanie jego życia. Powiedział, że właściwie poprowadzone leczenie sprawi, że jest szansa całkowitego wyleczenia!
Ta szansa na życie kosztuje fortunę. Nie ma sposobu, żebyśmy sami zgromadzili tak ogromne pieniądze, szczególnie w tak ekstremalnie krótkim czasie. Jesteśmy zrozpaczeni… Wiemy, że nasze dziecko może żyć i zrobimy absolutnie wszystko, żeby tak było, dlatego z całej duszy błagamy tylko o wsparcie. Wiemy, że prosimy o cud, ale nie mamy innego wyjścia. Nasze dziecko umiera…
Marzena, mama Kacperka